telefon.jpg

Dużo zostało napisane i powiedziane o rodzajach przemocy, jej oznakach i dużo pojawia się wskazówek, gdzie szukać wsparcia. Pozostaje jeszcze sprawa: jak ocenić, że już potrzebuję pomocy? Jak wytrwać w postanowieniu uwolnienia się od krzywdziciela? Jak się nie bać jego zemsty/„kary”? Co zrobić ze sobą, gdy odzyskam swobodę?

Ocena sytuacji wydaje się o tyle trudna, że senior może usłyszeć albo sam siebie przekonuje, że 1) nie jest jeszcze aż tak źle, bywa gorzej 2) tłumaczy sprawcę, że w gruncie rzeczy on chce dobrze, stara się jak umie, a nikt nie jest idealny. Tymczasem istnieją zachowania będące przemocą niezależnie, jak się je usprawiedliwia. Ostre słowa, poniżająca krytyka, wyzwiska, przekleństwa, nawet sam krzyk, choćby pozbawiony wulgaryzmów, poniżające komentarze co do zachowań, poglądów, religii. Szturchanie, wyrywanie przedmiotów z rąk (nawet zaprawione wyjaśnieniem: bo ty zawsze popsujesz/zbijesz/pobrudzisz – dowolnie). Obrażone milczenie, spychanie w samotność bez zainteresowania się potrzebami seniora, pozbawienie go swobody poruszania się – kontrola wyjść, wydatków, rozkładu dnia. Wystarczy, że senior określi szczerze swoje samopoczucie jako złe z powodu presji osób mających wpływ na jego życie. Dobrze byłoby w rozmowie z kimś zaufanym obiektywnie nabrać poglądu na sytuację.

Teraz od samego seniora zależy decyzja, czy zechce spróbować wyjść z kręgu przemocy. Może paraliżować go lęk: pomoc okaże się niewystarczająca i sytuacja wróci do punktu wyjścia, a opiekunowie zechcą „ukarać” go za kłopoty, które sprawił. Będzie tylko gorzej.  Jak z nimi dalej mieszkać? Jeśli porzuci opiekunów, co się z nim stanie? Gdzie znajdzie wsparcie? Dużą rolę gra przyzwyczajenie: „jakoś daję radę”, „inni mają gorzej”, „niewiele mi zostało, jakoś dożyję”, nie ma siły nic zmieniać. Do tego dochodzi jakiś rodzaj przywiązania, jeśli sprawca jest osobą bliską. Przed seniorem stoi wyzwanie, ale ono może przynieść uwolnienie. Senior w miarę samodzielny może poszukać nowego mieszkania, zwiększyć aktywność poza domem - nowe kontakty zwiększą poczucie wartości i zmotywują do zadbania o własne dobro. Może poszukać opiekuna spoza rodziny, który jako osoba z zewnątrz zwróciłby uwagę na sytuację i interweniował w razie konieczności. Osoba mniej samodzielna może zwrócić się o przyznanie miejsca w domu pomocy społecznej.

Te wszystkie działania są procesem. Senior nie wyprowadzi się z dnia na dzień. Nie znajdzie od razu zaufanej osoby, nie nawiąże od razu bezpiecznych kontaktów. Istnieje poważne ryzyko, że jeśli zacznie otwarcie sprzeciwiać się sprawcy, wywoła jeszcze większą agresję. Sprawca w pewnym momencie zauważy, że ofiara zaczyna za dużo sobie pozwalać i spróbuje temu zapobiec nasilając szykany i zastraszając. Ofiara przemocy stoi na pozycji o tyle trudniejszej, że sprawca z reguły nie ma granic, do jakich się posunie. Ofiara – owszem, z reguły mamy wpojone, aby nie krzywdzić, więc trudniej się bronić: „nie mogę mu tego zrobić/powiedzieć, to nie w porządku, on ma trochę racji, może zasłużyłem/am”. Na tym etapie jest najtrudniej. Chce się cofnąć, brakuje sił, dochodzi lęk, czy się uda, co się dalej stanie. Kto może mnie zabezpieczyć przed sprawcami? Czy informować ich o własnych planach? Czy postawić przed faktem? Jednak istotne jest, by się nie cofać. Stawiać następne kroki. Szukać każdej możliwości zmiany i podążać naprzód. Tutaj wsparcie zaufanej osoby nabiera kluczowego znaczenia. Rzadko kiedy ofiara zdobędzie się na taką siłę psychiczną, by samodzielnie wyrwać się z kręgu przemocy. Warto na samym początku zarysować sobie cel: jeśli wyjdę z toksycznego środowiska, dokąd się udać – dosłownie i w przenośni. Wtedy senior nie będzie błądził w ciemno: postanowić, czy wybieram samodzielność, jakie mam możliwości? Czego potrzebuję, by to osiągnąć? Do jakich instytucji się zwracać (policja, opieka społeczna, interwencja kryzysowa, organizacje działające na rzecz seniorów, kościół)?

Decyzja, proces, osiągnięcie celu - klasyczne etapy ryzyka; zagrożenie, ale wielka szansa. Jeśli seniorowi przychodzi na myśl słowo: „niemożliwe”, spróbujmy odsunąć je na bok i zapytać siebie „a jeśli?”. Zacznijmy układać nowe życie we własnej głowie, to nie kosztuje, jest bezpieczne i nie boli… owszem, boli, bo wydaje się piękne a nieosiągalne… czy na pewno nieosiągalne? Podoba się pani/panu? Czy istnieją realne okoliczności pozwalające na rozpoczęcie procesu zmian? Jeśli tak, oby się udało wprowadzić je w życie. Zadbajmy o pełną wolność, to podstawowe prawo każdego człowieka.